Bóg w krainie Oz

Bóg w krainie Oz

Fragment artykułu z Tygodnika Powszechnego, Grudzień 2021

Pod powierzchnią białej Australii kryje się ta niechciana, czarna. Aby ją zgłębić, należałoby pomieszkać wiele lat gdzieś na pustkowiu wśród Pierwszych Narodów. Albo przynajmniej powłóczyć się po Outbacku. Marek Tomalik mieszka w Beskidzie Małym, za oknami jego domu rozciąga się przestrzeń: pogarbiona, monotonna, trochę jak w Alpach Australijskich. Na ścianach aborygeńskie obrazy. Chcę się dowiedzieć od Marka, który 16 razy przejechał australijskie pustynie, napisał o Outbacku kilka książek i czuje się swoistym ambasadorem Australii, jak to jest posiedzieć obok Rdzennego. I co z tego wspólnego milczenia wynika?

– Oni nie chcą kontaktów z białymi – mówi Marek. – Podczas moich wypraw tylko kilka razy pękły lody: kiedy złapaliśmy gumę i uratowała nas przejeżdżająca tamtędy milcząca rodzina Rdzennych. Zrobiłem dla nich zakupy na stacji benzynowej i facet dopiero wtedy opowiedział,
skąd pochodzi. Drugi raz, gdy szukaliśmy Góry Strzeleckiego i zapytaliśmy Rdzennych o drogę. Kiedy użyliśmy magicznego słowa „Przodek”, zaczęli nas słuchać i patykiem na piasku narysowali dokładną mapę, bo wędrówka śladami Przodka to dla nich bardzo ważna misja. Trzeci raz, gdy nad rzeką Todd poznałem Rdzenną artystkę, piekliśmy razem kangurze ogony. Czwarty raz udało mi się, nie pytaj, jakim cudem, uczestniczyć w ceremonii prowadzonej przez Rdzenną starszą.

– Jak zatem rozumiesz, czym jest dla Pierwszych Narodów Dreaming, czyli Śnienie? Czy to religia?

– Bardzo długo Brytyjczycy deprecjonowali wszystko, co aborygeńskie. Uznano, że ponieważ nie jest to religia Księgi, jedynie jakieś szamańskie zabobony, to trzeba je wyplenić. Dopiero w latach 40. XX w. zaczęto prowadzić systematyczne badania religioznawcze nad Śnieniem, czyli Czasem Kreacji. Na Zachodzie pojawiły się wówczas środowiska zafascynowane tymi wierzeniami. Aborygeni nie nazywają tego Śnieniem czy Czasem Snu (Dreaming, Dreamtime), te pojęcia wprowadzili najeźdźcy z Europy. Nie mają nic wspólnego ze snem, spaniem, marzeniami sennymi. Bardziej adekwatna nazwa Jukurrpa pochodzi z jednego z języków ludów pustyni i jest respektowana obecnie przez większość wspólnot aborygeńskich. W dużym uproszczeniu jest to Czas Kreacji, odpowiednik naszych zaświatów, w których mieszkają Aniołowie Stróże i inne sprawcze duchy o zdolnościach kreacyjnych. To się bierze bardziej czuciem niż intelektem. Tak, w naszym rozumieniu to religia.

– Czy siła tych wierzeń bierze się stąd, że cała Australia usiana jest miejscami świętymi, a wiara jest tak silnie związana z przyrodą, kosmologią i przodkami totemicznymi? I że Śnienie trwa wiecznie?

– Nasz czas jest podzielony na teraźniejszość, przeszłość i przyszłość, u nich jest tylko jeden: teraźniejszy. Przodkowie, którzy tworzyli świat dawno, dawno temu, według Rdzennych Australijczyków dalej go tworzą, a za pomocą ceremonii, muzycznego i tanecznego transu można wrócić do czasu Przodków, Czasu Kreacji. A ich święte miejsca są dla nas – profanów – niewidoczne, są częścią krajobrazu.

– W swojej ostatniej książce 9 ognisk piszesz: „Nie będzie chyba nadużyciem, jeśli porównam Przodka Totemicznego do bardziej nam znanego Anioła Stróża, który nie przybiera postaci zwierzęcej, a jawi się według naszej tradycji w uskrzydlonej formie ludzkiej”. Czy porównania do wiary chrześcijańskiej to jest twój sposób zrozumienia?

– Rdzenny Australijczyk, by wieść spokojne życie, musi przestrzegać danych przez Przodków praw, odprawiać obrzędy i ceremonie ku ich czci, co jest znane i w katolicyzmie. Niedzielną wędrówkę do kościoła, a jeszcze lepiej pielgrzymkę do świętego miejsca, można przyrównać do aborygeńskiej wędrówki do świętych miejsc zwanej walkabout i do rytualnych tańców. Malowanie przez nich obrazów na ciałach, skałach, korze drzewnej, a nawet tych najbardziej współczesnych na płótnie jest czynnością rytualną, obrzędem i jako takie podlega wielu rygorom. Można snuć pewne analogie do pisania prawosławnych i greckokatolickich ikon zrodzonych w modlitwie i ascezie.

– Jedna z bohaterek twojej książki, Rdzenna starsza, powiedziała: „Całkiem ładnie czytasz po wierzchu, ale – przy obecnym stanie wtajemniczenia – nie sięgniesz głębiej. I tak ma być. To zabezpieczony system ochrony naszej tożsamości kulturowej, religijnej i etnicznej, czyli narodowej. Między innymi dzięki temu trwamy tu 80 tysięcy lat”. Czy biały człowiek jest w stanie wejść w tę wiarę głębiej? 

– Lepiej o tym nie marzyć. Bo to jest niedostępne, na granicy niemożliwego. Na zaufanie Rdzennych Australijczyków trzeba sobie zapracować przez lata, i ja to szanuję. Zostawmy ich w spokoju, ale czerpmy z tego, co chcą nam powiedzieć i pokazać.

Recommended Posts